11 marca 2011

003.

Napis na murze. 

Cześć. 
 Wstałam o szóstej, jak zwykle. A właściwie to się o tej obudziłam. Leżałam tylko dwie minuty, choć nie chciało mi się wstać. Tradycyjnie godzinę spędziłam przed komputerem. W pół do ósmej wyszłam do szkoły. Pierwsza była przyroda. Jako, że nie pisałam testu musiałam go dzisiaj zaliczyć. Koleżanka z ławki trochę mi pomagała, oczywiście tak, żeby pani nie widziała. Na matematyce wszystkich mało szlag nie trafił. Zapowiadany przed tydzień sprawdzian w końcu się nie odbył. Dlaczego? Bo nie było prądu, aby wydrukować. Nie miałam zrobionej pracy domowej, gdyż miał być test, a pani zbierała ćwiczeniówki. Trudno. Następnie dwie lekcje polskiego. Omawialiśmy dalej sześciostronny fragment Balladyny. Byłam tylko na większości pierwszej godziny, bo pani kazała mi z koleżanką łazić po klasach i ogłaszać o konkursach ortograficznych. Chyba niektórzy nauczyciele mają tego dość... Cóż, kazano mi. Na drugiej godzinie przez połowę znów ogłaszałam, bo nie skończyłam. Kiedy wróciłam na lekcję musiałam przepisywać całe trzy skrzydła tablicy. Angielski - oryginalny temat: Powtórzenie wiadomości i umiejętności. Test w poniedziałek. Szybko zleciał ten czas i trzeba było iść do szatni. A drzwiach czekała na nas matematyczka, czekając na okazję do wypowiedzenia cudownej wieści: "Jeśli ktoś nie miał zrobionej pracy domowej, to niech idzie do sali i zabierze ćwiczeniówkę. Otwarta jeszcze przez trzy minuty!". I cała klasa pobiegła sprintem do "dziewiętnastki". Zabrałam swoją i udałam się do domu, żeby zostawić plecak, a potem iść do Galerii razem z Wiktorią. Ode mnie wyszłyśmy o trzynastej trzydzieści. Najpierw powlekłyśmy się do niej, żeby mogła zostawić plecak. A tam ochrzanił ją tata o to, że nie poszła na świetlicę. A dzwoniłam wczoraj i się pytałam, czy może iść... Jaka odpowiedź? "No, mogę, mogę.". Efekt taki, że sama musiałam iść do Galerii. Na placu parkingowym tuż przed nią otworzyłam Mobilne GG. Czekała tam na mnie wiadomość od Niki, że urodziny odwołane. A szłam po prezent. Oczywiście kupiłam go i tak, no, bo poszłabym na darmo. Mam teraz dobrze schowany w domu xd. Wracając z Tesco-Galerii, między blokami, na murze zauważyłam ten napis (zdjęcie na samej górze) i zrobiłam mu zdjęcie. A potem mało nie wpadłam pod samochód, ale to szczegół. Kiedy wróciłam do domu weszłam na komputer i czekałam na Nikę gadając z Adą na skypie. A teraz piszę z Niką, Gabi i Wojtkiem. I zimno mi. Poza tym źle się czuję, mniejsza.

Lubię tą rzeczkę.
Pewnie dlatego, 
że mało się w niej nie utopiłam.

" I'm on the highway to hell,
highway to hell,
Don't stop me. "
~ AC/DC - Highway to hell.


2 komentarze:

Sol εïз pisze...

Najlepszy ten napis, ahahah - Powiedziała osobą z logiem pidżamy w awatarze xd.
Wiesz, wiesz, wiesz, że mogłaś po mnie zadzwonić?

Hopless. pisze...

No, właśnie po to zrobiłam zdjęcie xd.
Wiem, wiem, wiem, ale nie mam nic na koncie. .__.