22 marca 2011

009.

Miało wyjść ładne...

Cześć. To ja może już przejdę do opisu.
 U mnie w sumie nic ciekawego. Wczoraj był dzień wagarowicza - święty dla uczniów. A jak to mawia pismo święte i nasz ksiądz: Pamiętaj, abyś dzień święty święcił. I właśnie dlatego udałam się wczoraj z koleżankami i kolegą na wagary. Wiem, że jak już się idzie na wagary, to ze wszystkich lekcji, ale... no, wolałam być na tych sześciu i zwiać z siódmej. I tak się stało. Nie byliśmy na historii. A ja... nie wzięłam kurtki z szatni. I to wcale nie moja wina, no. Pierwszy raz, kiedy po nią poszłam - przy szatni stała nauczycielka. Nie mogłam wziąć, bo jeszcze zauważyłaby. Drugi raz - woźna zamykała szatnię. W takim razie poszłam w samym sweterku i wcale nie było mi zimno. Chodziliśmy po sklepach. Nauczycielka... w sumie się wkurzyła, ale nie bardzo. A reszta klasy nas po prostu wykiwała. Mieli iść, ale się przestraszyli i nie poszli. No, cóż. Mama musiała iść po moją kurtkę, bo woźna nie otworzyłaby mi szatni. Nie wiem, kto takie rozporządzenie wydał... Całe szczęście, że poszła. Chociaż na kurtce nie zależało mi tak bardzo, jak na nowych słuchawkach do telefonu, które rodzicielka zakupiła mi przy okazji. 
 Dzisiejszy dzień... zaczął się marnie. (I marnie skończy się...- skojarzenie z piosenką.) Kompletnie nie chciało mi się wstań z łóżka. A kiedy już to zrobiłam to nie chciało mi się wyjść z łazienki xd. A potem komputer... od niego też nie chciało mi się ruszyć. Ale jak mus, to mus. Pierwszą lekcją była matematyka, jako że nie było przyrody. Następnie angielski. Dostałabym piątkę zamiast 4, gdybym nie marudziła, że muszę sobie przypomnieć, haha. Z testu dostałam 4+. A potem historia. Jakiś test kompetencji... na ocenę. Całe szczęście, że większość pytań była do tekstu. Potem znów historia - zastępstwo za godzinę wychowawczą. Poszliśmy na świetlicę, uff. Zapytałam nauczycielkę, czy mogę posłuchać muzyki w słuchawkach i tak oto spędziłam tą 'lekcję'. Później matematyka, normalna. Mało nie spadłam z krzesła ze śmiechu, ale nie chce mi się rozpisywać. Powiem tylko, że była praca indywidualna - zrobić trzy zadania, a jak ktoś skończy to dalej. Zrobiłam te trzy, a resztę... spisałam z odpowiedzi na końcu książki, jak większość klasy xd. A na polskim wzięto mnie do czytania pracy domowej. Taak, wszystko dobrze, tylko jednego zdania zapomniałam napisać. I jeszcze odpowiadałam. Nie wiedziałam jednego (pf, nie kazała się tego uczyć ani nawet przeczytać!)  i dzięki temu dostałam 4+, kolejne tego dnia.
 Wracałam do domu z koleżanką. Mówiła coś cały czas o yorkach, a ja miałam słuchawki w uszach i w ogóle jej nie słuchałam, haha. Na dodatek zachciało mi się pójść naokoło bloku i tak też zrobiłam. I teraz tu siedzę, chociaż powinnam się uczyć czternastu stacji drogi krzyżowej, no, ale... potem się wezmę. Dopiero piętnasta! xd. 
Do napisania następnym razem.

"Okrutny los znów śmieje się,
jest mi niedobrze, jest bardzo źle.
I tylko jedną myśl w głowie mam:
Znów się nie uda, znów będę sam..."
~ Zabili mi Żółwia - Wiosna.


2 komentarze:

Gabii ;** pisze...

yyy . ZNÓW SIE SPOTYKAMY <3

Hopless. pisze...

haha.